Kazanie Pasyjne na I Niedzielę Wielkiego Postu – Modlitwa w Ogrójcu

Męka Chrystusa trwa nadal …

Krystyna od kilku miesięcy pracowała jako szwaczka w niewielkiej, prywatnej fabryce odzieży. Zarabiała niewiele, bo zaledwie 600 złotych miesięcznie, a i to wypłacane przez właściciela zakładu jakby z łaski, w kilku ratach, po 50, 80 czasami 100 złotych. Pracowała codziennie od 7-mej rano do 16-tej, a czasami dłużej, nieraz nawet do 19-tej, czy 20-tej wieczorem. Ale w sumie cieszyła się i z tego, bo miała co miesiąc kilka groszy, za które mogła kupić lekarstwa dla swojego chorego dziecka. Mąż odszedł od niej 3 lata temu, kiedy okazało się, że dziecko urodziło się z wodogłowiem. W życiu codziennym pomagali jej rodzice pracujący jeszcze na roli, mimo swoich ponad 70 lat. Ale na lekarstwa już nie wystarczało i dlatego nawet ta mizerna i niewolnicza praca była dla niej wielką szansą i pomocą, aby związać koniec z końcem. Właściciel wprawdzie traktował pracowników jak niewolnice i niejednokrotnie wrzeszczał odgrażając się zwolnieniem wszystkich, jeśli nie zostaną wieczorem na kilka dodatkowych godzin. Nie płacił w ogóle za te dodatkowe, nadliczbowe godziny uważając, że i tak robi im łaskę dając im zatrudnienie i możliwość zarobienia tych kilku złotych. Ale znosili to wszyscy cierpliwie i z pokorą, nie próbując nawet protestować, bo każda taka próba mogła się skończyć wywaleniem z pracy, a tego nie chciał nikt. Od dwóch tygodni jednak aroganckie wrzaski pracodawcy stały się nie do wytrzymania. Krystyna bała się każdej jego wizyty w zimnej, nie ogrzewanej sali, gdzie szyła codziennie, godzinami, schylona nad maszyną. Od kilku dni, jakby upodobał sobie w upokarzaniu właśnie jej, czepiając się i wygrażając jej nieprzyzwoitymi słowami. Groził coraz bardziej ordynarnie zwolnieniem twierdząc, że na jej miejsce ma pięć innych, którzy będą pracować wydajniej i dokładniej. A w niej narastał lęk przed zwolnieniem, przed utratą pracy i tych kilku złotych, które tak bardzo były jej potrzebne na lekarstwa dla 3 letniego chorego synka. Narastał w niej nie tylko lęk, ale i znużenie monotonną pracą w zimnie, znużenie i zmęczenie życiem i wrzaskami właściciela, który stawał się coraz bardziej nieludzki, a nawet chamski. Tak bardzo gorąco modliła się codziennie, tak bardzo prosiła Pana Boga o to, aby skończył się ten koszmar niepewności i zastraszenia, ta eskalacja pogardy i poniżenia.

I pewnego wieczoru nie wytrzymała. Przyszła z pracy późnym wieczorem, po raz kolejny upokorzona i poniżona przez nieludzkiego pracodawcę. Rodzice już spali, spało też jej upośledzone dziecko. Wyjęła je z łóżeczka i poszła z nim nad zamarzniętą cienkim lodem rzekę. Wychodząc z domu napisała kilka słów dla rodziców, wyjaśniając, że nie jest już w stanie znosić dłużej tych upokorzeń, poniżania, obelg i biedy w jakiej żyje, zależności we wszystkim od rodziców, świadomości, że jest dla nich ciężarem, a przede wszystkim niepewności jutra, spowodowanej ustawicznymi groźbami pracodawcy.

Ciało jej i dziecka znaleziono kilka dni później na jednym z progów rzecznych. Rodzice poszli do właściciela zakładu i pokazali mu list swojej córki. Wyśmiał ich i wyrzucił za drzwi.

****************

Tegoroczne rozważania Męki Pańskiej rozpoczynamy od tego co stało się w Ogrójcu, od tej jedynej i niepowtarzalnej modlitwy Boga-Człowieka, Jezusa Chrystusa, w czasie której sam Bóg zaczął odczuwać lęk i drżenie, od tej wstrząsającej chwili, w której sam Bóg poci się krwawym potem. Warto jednak zobaczyć tę chwilę, te kilka, kilkanaście minut modlitwy w szerszym kontekście. Zazwyczaj wzruszamy się śpiewając w Hymnie Gorzkich Żali:

Żal duszę ściska, serce boleść czuje, *
Gdy słodki Jezus na śmierć się gotuje; *
Klęczy w Ogrójcu, gdy krwawy pot leje, *
Me serce mdleje.

Warto się zastanowić dlaczego? Co spowodowało u Niego ów krwawy pot? Co takiego zobaczył, co przeżył, czym się przeraził ten 33 letni człowiek, Bóg-Człowiek (!), iż doznał tak głębokiego wstrząsu, że jak pisze św. Łukasz “…Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię.” (Łk 22:44)?

Czy widział wtedy tylko swoją własną mękę i śmierć? Czy bał się jedynie tego, co Jego samego czekało? Czy w tej chwili głębokiej i osobistej rozmowy z Ojcem nie widział także i tego wszystkiego, co miało spotkać Jego braci i siostry, jak On; pogardzanych, odrzuconych, wyśmianych, prześladowanych? Czyż nie widział i nie czuł całego bólu ludzkości, tych wszystkich milionów umierających, odrzuconych, lekceważonych, wyśmiewanych, bezbronnych? Czyż nie przeżywał także ich opuszczenia, ich lęku i ich trwogi? Bóg człowiek pocący się gęstymi kroplami krwi, przeżywa z całą wyrazistością i rozdzierającym bólem trwogę konania wszystkich tych, którzy konali, konają i konać będą w ciągu całej historii ludzkości. On poci się krwawym potem, bo nosi w sobie lęk konania i agonię tych milionów – jak On niewinnych – skazańców, którzy oczekują na śmierć, do śmierci się przygotowują, swoją męczeńską śmierć boleśnie i jeszcze przed śmiercią przeżywają.

To ich ból i ich lęk, ich trwoga i ich przerażenie jest powodem Jego bólu i trwogi konania. Nie bez przyczyny bowiem pisze Izajasz w jednej z pieśni o cierpiącym Słudze Jahwe: “Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego.” Ale także “Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie.” (Iz 53:4-5) On naprawdę wziął na siebie wszystkie nasze cierpienia i nasze lęki, nasze choroby, ale i nasze grzechy, nasze zwątpienia i nasze troski.

Ksiądz Massimo Astrua w swej niewielkiej książeczce: “I was prześladować będą. Męczennicy XX wieku”, pisze, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa zostało zamordowanych około 7 milionów 730 tysięcy chrześcijan.

I tak:
w roku 40 po Chrystusie – zginęło około 1 000 chrześcijan
w roku 50 po Chrystusie – 1 400
w roku 150 po Chrystusie – 40 500
w roku 200 po Chrystusie – 217 800
w roku 250 po Chrystusie – 1 171 000
w roku 300 po Chrystusie – aż 6 299 000
———————————————————————-
w sumie, ciągu trzech pierwszych wieków – 7 725 700.

Ale warto pamiętać i o tym, że jedynie w ubiegłym, XX wieku zginęło ponad 45 milionów (!!!) TAK 45 MILIONÓW chrześcijan, i to tylko dlatego, że byli wierzącymi. I to wiek XX próbował nam wmówić, że “człowiek to brzmi dumnie”. To także z ich powodu Jezus w Ogrójcu poci się krwawym potem. To z ich powodu prosi swoich uczniów: “Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!” (Mt 26:38)

Bo kiedy Pismo święte mówi: “On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby„. (Mt 8:17; Iz 53:4-5) to można w tym obrazie widzieć także tych wszystkich, z którymi Chrystus się utożsamia, a którzy jak On niewinnie skazani, bez wyroku i bez sądu, zostali straceni, potępieni, szykanowani, represjonowani, wyrzuceni na margines (Mt 25:40 i 45). On rzeczywiście wziął na siebie cierpienia nas wszystkich, a szczególnie tych najsłabszych. On już w Ogrójcu przeżywa śmierć nie tylko swoją, ale i tych milionów niewinnych, na których wydano szydercze wyroki i których bestialsko zakatowano, zamordowano, utopiono, którym poderżnięto gardło, spalono, tylko dlatego, że wierzyli w Chrystusa. Ale i tych zaszczutych w naszych nieludzkich społecznościach, wyśmianych i szykanowanych, słabych i bezbronnych, którymi nikt się nie przejmuje.

Obraz niewinnego baranka, pocącego się krwawym potem, to także obraz tych, którzy w naszych czasach (Afryce, w Azji, ale i w cywilizowanej Europie) cierpią prześladowanie i represje, tych o których Papież Jan Paweł II mówił, że jest “głosem tych, którzy głosu nie mają„.

To za nich poci się krwawym potem, to za nich modli się w Ogrodzie Oliwnym Bóg-Człowiek, Jezus Chrystus. To za nich prosi, aby oszczędzony im został ten kielich goryczy, aby ominęła ich ta godzina. On się z nimi utożsamia tak głęboko, że wszelkie zło, wszelka krzywda wyrządzona człowiekowi Jego dotyka …. “Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.” (Mt 25:40). Czy my zdajemy sobie sprawę, co znaczą te słowa? “Wszystko !!!, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.” A co ja uczyniłem?, co ja nadal i codziennie czynię?

W jednym z komunistycznych więzień Rumunii, w czasach stalinizmu trzymani byli klerycy, których poddawano wyrafinowanym torturom cielesnym i duchowym zanim zdecydowano się ich rozstrzelać. Wieloosobowe cele więzienne pełne były robactwa i szczurów. Brak było w celach podstawowych urządzeń sanitarnych, a klerycy załatwiali swoje potrzeby do wiader. Aby ich zmusić do przyznania się do niepopełnionych win, aby ich złamać i upokorzyć, codziennie rano, po pobudce zanurzano im siłą głowę w wiadrach pełnych ich własnych ekskrementów. Po kilku tygodniach tego rodzaju porannych ćwiczeń, klerycy byli już tak “wytresowani”, że sami, bez zewnętrznego przymusu “nurkowali” głową w wiadrach. A ich oprawcy śmiali się z tej “porannej toalety”. Byli tak otępiali stosowanymi wobec nich metodami przesłuchań, że nie protestowali nawet wtedy, kiedy życie każdego z tych 17 kleryków kończyło się tym samym, strzałem w potylicę.

“Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.” (Mt 25:40). Chrystus w Ogrodzie Oliwnym poci się krwawym potem nie tylko dlatego, że widzi swoją mękę i upokorzenie, że przeżywa trwogę konania, że sam “na śmierć się gotuje”. On naprawdę “obarczył się naszym cierpieniem, On naprawdę dźwigał nasze boleści …a myśmy Go za skazańca uznali, za godnego pogardy,” za kogoś, kim można bezkarnie pomiatać, z kogo można się bezkarnie śmiać.

Warto zrobić sobie rachunek sumienia i zapytać: ile z tych cierpień ja sam spowodowałem, do ilu (być może nawet) śmierci, niewinnych śmierci ja się przyczyniłem? Tak łatwo jest się wzruszać cierpieniami Chrystusa, tak trudno dostrzec tegoż samego Chrystusa w człowieku żyjącym obok mnie.

Plik w formacie „.pdf” do pobrania tutaj

Published in: on 7 lutego 2009 at 23:04  4 Komentarze  
Tags:

The URI to TrackBack this entry is: https://spoko.wordpress.com/2009/02/07/kazanie-pasyjne-na-i-niedziele-wielkiego-postu-%e2%80%93-modlitwa-w-ogrojcu/trackback/

RSS feed for comments on this post.

4 KomentarzeDodaj komentarz

  1. Cierpienie dotyka każdego, nie tylko chrześcijan.

    Owe statystyki „że jedynie w ubiegłym, XX wieku zginęło ponad 45 milionów (!!!) TAK 45 MILIONÓW chrześcijan,” są chyba mylące.

    Proszę podać kryteria bycia chrześcijaninem.

    • mylący bracie to Ty jesteś … Policz wymordowanych chrześcijan w czasie wszystkich wielkich rewolucji od radzieckiej, meksykańskiej, hiszpańskiej, chińskiej itp. no i dodaj do tego II wojnę światową, a wyjdzie ci na pewno więcej

  2. Proszę zapytać Massimo Astrua autora książki “I was prześladować będą. Męczennicy XX wieku” 🙂

  3. […] -> Kazanie Pasyjne […]


Dodaj komentarz